KOVIN
Naszego przyjaciela Branka, odwiedziliśmy w jego rodzinnym Kovinie, położonym ok. 50 km od Belgradu. To nieduże miasto, choć nie jest atrakcją turystyczną, położone jest na rowerowym szlaku Eurovelo, a pobliski Dunaj oferuje całkiem spektakularne widoki. Zajrzeliśmy też do jedynego w Serbii i pewnie jednego z niewielu w ogóle pensjonatów dla rowerzystów z super właścicielami i pięknym widokiem na rzekę.
Branko cierpliwie odpowiadał na wszystkie moje pytania o Serbską kuchnię i żeby choć trochę zaspokoić naszą ciekawość, zaproponował przygotowanie jednego z absolutnych serbskich klasyków, czyli gibanicę. Już wcześniej próbowałam rozgryźć różnicę pomiędzy warstwowymi bałkańskimi wypiekami, a szczególnie między właśnie nią, a burekiem (burkiem?) z serem. Nie do końca ułatwiła mi sprawę rozbudowana tabelka na wikipedii. Nie ma to chyba aż takiego znaczenia, ponieważ sami Serbowie wydają się nie do końca przekonani, na czym ta różnica polega, prawdopodobnie leży ona w dodatku jajek do gibanicy.
GIBANICA – PRZEPIS
Przepis jest bardzo prosty, potrzebujemy jedynie 5 składników:
– kore, czyli cienkie płaty ciasta, u nas znanego jako filo (użyliśmy ok. 15 arkuszy)
– jajka (5-6)
– biały słony ser sirene (u nas niecałe pół kilo)
– olej/oliwę
– ziarna kminku
– wodę gazowaną
Zaczynamy od roztrzepania jajek w głębokim talerzu, a następnie dodajemy ser, rozgniatamy go widelcem i mieszamy z jajkami, dodajemy też trochę wody gazowanej i kminku. Są trzy sposoby użycia kore, układanie kolejnych warstw na sobie, rolowanie lub zgniatanie jak kartkę papieru. Korzystamy z tej trzeciej, jakże rozrywkowej metody. Najważniejsza sprawa to niedopuszczenie do przesuszenia ciasta, wtedy wypiek będzie się suchy lub pokruszony. Dlatego opakowanie otwieramy w ostatniej chwili, pod ręką mamy zwykłą wodę do skrapiania i ściereczkę do przykrycia naczynia w razie potrzeby. Natłuszczamy naczynie i układamy warstwę ciasta na dnie. Lekko zwilżamy wodą, można też posmarować odrobiną oleju. Następnie zgniatamy kore w kule i dokładnie moczymy w serowej masie. Pracujemy szybko i sprawnie, gęsto układając kolejne kule w naczyniu. Lekko skrapiamy wodą, przykrywamy warstwą ciasta i zawijamy brzegi. Smarujemy wierzch olejem i odrobina wody i posypujemy kminkiem. Wstawiamy do piekarnika na conajmniej 40 min aż wszystkie warstwy w środku będą miękkie, a wierzch zarumieniony. Pogniecione ciasto po upieczeniu magicznie przemienia się w miękkie, elastyczne warstwy. Dzięki Branko!
P.S. Gibanicę można przygotować w Polsce z ciasta filo i białego sera z solą, chociaż Branko twierdzi, że serbskie kore trochę jednak różni sie od filo i sam korzystał zawsze z zamrożonych serbskich zapasów.
P.P.S. Udana gibanica tak nas rozochociła, że następnego dnia machnęliśmy jeszcze pita od jabuka – zrolowane płaty kore z jabłkami i cynamonem.